Dżizas, w telewizji leci reklama z Wawelu, a ja za każdym razem jak słyszę słowo "czekolada" mam jęzor po pas ... :P
Ale jeśli chodzi o przysmaki, to dzisiaj u mnie w kuchni nie było absolutnie czekoladowo. Było po włosku ! Przyszła do mnie przyjaciółka i stwierdziła, że od wejścia czuć, że coś się dzieje :) Pierwszy raz wyszła mi tak pyszna, prawdziwa pizza na idealnym, włoskim lekkim cieście. Wiem, że dużo z Was szuka idealnych proporcji na ciasto pizzowe, a ja chyba waśnie takowe znalazłam, oto one :
Ciasto na pizzę
- 3 szklanki mąki- łyżeczka soli
- łyżeczka cukru
- 60 g drożdży
- 6 łyżek oliwy z oliwek
- szklanka wody
Do dużej miski wkładamy drożdże, rozkruszamy je. Wsypujemy cukier i sól, wlewamy oliwę, potem wodę i mieszamy aż drożdże się rozpuszczą w wodzie z oliwą. Następnie wsypujemy make do miski i zaczynamy wyrabiać ciasto. Później ciasto wyjmujemy z miski na blat, lub stolnicę i dalej wyrabiamy, aż będzie gładkie i sprężyste. Kiedy je wyrobimy, wkładamy spowrotem do miski, przykrywamy lekko wilgotną ściereczką i odstawiamy w ciepłe miejsce do podwojenia objętości.
Ciasta starczyło mi na jedną wielką, prostokątną pizzę wielkości blachy, takiej, jaka jest w piekarniku oraz jednej małej, na spodzie od średniej tortownicy. Blachę, na której będziemy piec musimy posmarować oliwą z oliwek. Ciasto musimy mieć rozwałkowane dosyć cienko - bez obaw, pięknie urośnie. Przed położeniem składników, dobrze jest ponakłuwać je widelcem. Układamy potem ulubione dodatki i pieczemy w temperaturze 220 st. przez ok. 20 minut.
Najlepszym składnikiem mojej pizzy, był moim zdaniem sos pomidorowy. Zrobiłam go podsmażając na oliwie z oliwek cebulę, następnie wrzucając na nią 2 puszki pomidorów. Smażyłam, a raczej dusiłam je przez jakiś czas, ok 15 minut, chociaż według kanonów włoskich, to i tak za mało. Oryginalny włoski sos pomidorowy powinno robić się ze świeżych pomidorów z dodatkiem selera, marchewki, ogólnie "włoszczyzny" i gotować przez ... 5 godzin ! Jednak ja nie miałam aż tyle czasu ... :D Ale i tak wyszedł pyszny. Na koniec doprawiłam go bazylią, czosnkiem i ziołami prowansalskimi. A oto efekt mojej pracy :
Stwierdziłam, że muszę pizzę robić częściej :D
A to co pisałam o sosie, usłyszałam, kiedy jechaliśmy z Waldkiem w niedzielę na imieniny do jego mamy. W Radio Bielsko leciał akurat ciekawy wywiad z pewnym Włochem, który otworzy u nas knajpkę z włoska kuchnią, do której swoją drogą muszę zajrzeć na jakiś pyszny makaronik. Dowiedziałam się także, że do idealnego ciasta na pizzę używa się albo oliwy z oliwek, albo o dziwo - smalcu. Z przepisów, które chcę wypróbować przy najbliższej okazji porwę się na, tym razem francuską zupę cebulową, a później na focaccię. Ciekawe co wyjdzie tym razem :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz