No i znowu miałam mało czasu na pisanie. W ogóle zdaje mi się, że mam
go coraz mniej ostatnio. Albo gorzej nim gospodaruję. Ostatnim razem
pisałam, że trwa u mnie sesja egzaminacyjna w szkole. No i pierwszy
egzamin za mną. Przedmiot - materiałoznawstwo nieroślinne, zaliczone na
czwórkę :)
Przedświąteczny szał w naszym domu trwa. Prezenty już
na szczęście zakupione i popakowane, teraz mamy etap wielkich porządków i
dzisiaj już zaczynam z wypiekami. Robię na początek kruche ciasteczka
niemieckie "zimsterne", zamknę je w szczelnych puszkach i pojemnikach
hermetycznych, żeby sobie spokojnie czekały na Święta. Waldek ma dziś
imieniny. Bawię się z tej okazji w Master Chefa i robię tajską potrawkę z
krewetek :D Ciekawe co to będzie. Wczoraj robiłam dżem z pomarańczy i w
domu unosił się mega intensywny zapach Świąt, który został zamknięty w
słoiczkach. Musimy jeszcze kupić choinkę i zacząć dekorować dom, ale z
choinkami coś w tym roku biednie. Szukamy dużej, żywej i w doniczce, ale
wszędzie choinki żywe w doniczkach są jakieś takie marniutkie... Jak
ktoś wie gdzie w Bielsku i okolicach można wyhaczyć duuuże drzewo, niech
da znać :). Zalezy nam na doniczce, bo stojak mamy tylko do sztucznych
choinek, który jest niestety niesolidny i nie utrzyma dużego, ciężkiego
drzewka.
Iskierka powoli daje o sobie znać :D Zaczynam
odczuwać delikatne ruchy, szczególnie wieczorem. Nie są to jednak
jeszcze takie typowe "kopniaki", tylko raczej bulgotanie, muskanie tam w
środku. Na razie powolutku i tak jak wspomniałam, raczej wieczorami,
ale z każdym dniem będzie więcej i mocniej :) Brzuszek też teraz wszedł w
niezłą fazę wzrostu, jak będę miała taką chwilkę prywatności, to zrobię
znowu zdjęcie. Cieszę się, że rośnie tylko to co ma rosnąć, czyli
brzuszek i biust, pupa, nogi, twarz, biodra zachowują dawne rozmiary.
Jem nawet mniej niż na początku ciąży. Zachcianki jakoś zniknęły i nawet
nie mam za bardzo apetytu, ale z tego co wiem, to dość dużo
ciężarnych
tak ma. Ale świątecznym przysmakom chyba nie będę się w stanie tak
bardzo oprzeć. Najfajniejsze jest to, jak robimy sobie z mamą takie
"plany", co robimy w który dzień. Waldek też oczywiście pomaga. Wczoraj
robił ze mną dżem, a wcześniej ołuskaliśmy cały wór orzechów włoskich.
Szkoda tylko, że ta ociupinka śniegu, która spadła zdążyła już stopnieć
....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz