czwartek, 27 czerwca 2013

Początek dobrej passy ?

Zdaje się, ze wczoraj nastąpiło u mnie jakieś przełamanie. Przełamanie na pozytyw. Czyli szalka wagi, na której jestem JA, prawdziwa JA znów jest w górze. Zaczęło się od wczoraj. Od bardzo niekonwencjonalnego, wręcz 'mistycznego' wydarzenia, które mam zamiar dziś szerzej opisać.
Wczoraj, idąc z pobrania krwi potrzebowałam chwili na wytchnienie, uspokojenie myśli, refleksję. Było również dość zimno, więc nabrałam ogromnej ochoty usiąść samotnie i w spokoju w jakiejś przytulnej kawiarni, napić się czegoś ciepłego i pysznego  oraz dojść ze sobą do porozumienia. Zadzwoniłam do mamy, że jestem już po kłuciu. To co od niej usłyszałam dosłownie zwaliło mnie z nóg. Oznajmiła mi, że była u wróżki. Pytała o przyszłość, o mnie, o mój związek, o moją sytuację, o moje marzenia. To było niesamowite ... Okazało się, że wróżka widząc jedynie moje zdjęcie oraz poznając moją datę urodzenia wiedziała o mnie WSZYTKO. Mama nie powiedziała jej o mnie ani słowa, a ta kobieta widziała nawet, że mam problemy z krtanią. Według przepowiedni - będzie dobrze .... będzie dobrze ze wszystkim. Nie chcę , być może nawet nie można zdradzać szczegółów, ale przyszłość, która została odczytana mi z kart jest dokładnie taka, jaka jest w moich najszczerszych, najskrytszych marzeniach .... Niesamowite usłyszeć coś takiego... Wiem teraz, że moje marzenia są zgodne z moim prawdziwym, wyższym JA. Nikt nie ma prawa zarzucić mi, że moje plany są nierealne,  że to pobożne życzenia, marzenia ściętej głowy . Poczułam taką niesamowitą ulgę... Tak ciepło zrobiło mi się na sercu.
A dzisiaj ? Dziś udało mi się to, co również myślałam, że jest stracone. Myślałam, że się do tego nie nadaję, że jestem za głupia, za mało sprytna . Mianowicie, za drugim razem zdałąm prawo jazdy!
Podobno za drugim razem zdają najlepsi kierowcy :) to co czułam było jak zastrzyk endorfin prosto do mózgu. Popłakałam się na koniec ze szczęścia w elce. Niestety pan Egzaminator - człowiek o kamiennej twarzy i bardzo nerwowy pozostawał tym niewzruszony. Największą satysfakcję sprawiło mu chyba wytknięcie moich czterech pojedynczych błędów, które popełniłam, ale "ulać" mnie nie mógł. Aż nie do pomyślenia, jaka z tego człowieka żyleta. Pan S. stosował wobec mnie różnorakie sztuczki , 'podpuszczki' psychologiczne, ale się im nie dałam. Zacisnęłam zęby i pomyślałam sobie
"Chu** ! Dopóki mi się nie każesz przesiadać, to nawet nie patrzę na ciebie i jadę dalej !" I opłaciło się. Wynik jak najbardziej pozytywny :) Nie mogę się doczekać, aż dostanę wreszcie prawko do rąk i pojadę na pierwszą przejażdżkę .

Jutro wyniki matur i wyniki badań. Jeżeli dobra passa się utrzyma - pofrunę pod sufit ...
Oddaję się Wyższej Mocy, by nade mną czuwała .

A co słychać w kuchni ? Ostatnimi czasy naprawdę czasu i sposobności było bardzo mało, aby coś przyrządzić konkretnego. Mam nadzieję, że teraz będzie już z górki .
O drożdżówce z truskawkami i czekoladową kruszonką wspominałam, a wczoraj wyczarowałam kruche ciasteczka w kształcie pierogów. Z nadzieniem również truskawkowym.
Dojrzały już wczesne czereśnie, a ja mam ambicje, by zrobić clafoutis :) Ten przepis napewno będzie zasługiwał na osobny wpis na blogu :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz