poniedziałek, 11 listopada 2013

No i po długim weekendzie ...

Minął szybko, jak to weekendy. Dobrze, że Waldeł zdążył sobie jako tako wypocząć, widać to po nim. Już nie chodzi rozdrażniony i niedospany taki jak przed weekendem. Bo w pewnym momencie zaczął już działać mi na nerwy :P No, ale wiem, że to uroki jego pracy.  Byliśmy dziś w Czechowicach. Taka wspólna posiadówka z naszymi rodzicami. Nawet dziwie się, bo panowie wypili "flaszkę' a Waldek ze swoją słabą główką nie jest nawet wstawiony. A ostatnio po wypiciu jednego piwa kimał na stojąco :P To obrazuje jak bardzo wypoczynek jest człowiekowi potrzebny. Sama wiem to po sobie. Zauważyłam, że nie mogę teraz długo stać, np. przy kuchni. Dzisiaj, tak samo jak i wczoraj spadło mi ciśnienie i czułam się jakby w ogóle mnie nie było ..... Niezbyt przyjemne, ale cóż. Trzeba się oszczędzać, to po pierwsze, pozatym mama mnie uświadomiła, że MUSZĘ dać sobie odpocząć. Muszę czasem wrzucić na luz i gdy tego potrzebuję po prostu się położyc i nieaz nawet przespać godzinkę czy dwie w ciągu dnia. Problem w ty, że ja cały czas lubię coś robić, lubię być w ruchu. Nie cierpię tak się "zapyzieć" i wmawiam sobie, że wszystko mogę zrobić. Tu posprzątać, uszykować przez dzień obiad, jeszcze pozmywać, nastawić pranie i jeszcze jechać samochodem po zakupy, czy gdzieś tam wieczorem. Zauważam, że czasami po prostu mam mniej siły i trzeba sobie dać na luz. To samo odczuwam jak jestem siedem godzin na zajęciach w szkole. W sobotę urwałam się wcześniej, bo czułam, że zaczyna doskwierać mi zmęczenie, boleć głowa, a jeszcze muszę dojechać sama samochodem do domu. Wiem, że moje serce pompuje teraz "za dwóch" i zaczynam to odczuwać. Najlepsze jest to, że absolutnie codziennie, około godziny siódmej czuję, jakby ktoś wyjął mi baterie. No cóż, moje baterie muszą teraz napędzać dwa organizmy :) Ale nie jest źle. Naprawdę myslałam, że te wszystkie "ciążowe dolegliwości", którymi tak straszą to jakaś makabra, a tymczasem nie jest wcale jakoś dużo gorzej niż przed ciążą. Wcześniej też miewałam takie różne zmiany samopoczucia, spadki ciśnienia, czy bóle głowy. Wszystko jest do przeżycia i jestem spokojna, póki na badaniach nie wychodzą żadne nieprawidłowości. Nawet z ciśnieniem okazało się, że tak się może dziać. Zę gorzej byłoby, gdybym miała nadciśnienie, a spadki się zdarzają. Najczęściej pomaga na nie lekka kawa i kawałek czekolady :) Na dziś tyle, kładziemy się spać, bo jutro Waldeł znowu nie będzie mógł się zwlec z łóżka. Dobranoc :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz