środa, 9 października 2013

Edukacja seksualna ....

Jak wspomniałam w poprzednim poście, chciałabym nawiązać do pewnego tematu, które bardzo mnie poruszył, wręcz zbulwersował. I nie jest to sprawa małej rangi. Jest to kwestia zawartej w tytule posta edukacji seksualnej.  Wiem z własnego doświadczenia, że jako taka edukacja seksualna była przedmiotem dodatkowym, którego naukę można było rozpocząć w 4 czy 5 klasie szkoły podstawowej. Przedmiot ten nosił jednak wówczas wdzięczną i poprawną nazwę "Przystosowanie do życia w rodzinie". Nieco eufemistycznie, ale sensownie. Z tego co pamiętam z lekcji, rozmowy były prowadzone na tematy takie jak pierwsza miesiączka u dziewczynki, co faktycznie było adekwatne do wieku, rodzina, pojawienie się młodszego rodzeństwa, powstawanie nowego życia. Zajęcia były prowadzone oczywiście w oddzielnych grupach, zgodnie z płcią, były dyskusje, rysunki, opowiadania i było to bardzo ciekawą formą zajęć pozalekcyjnych raz w tygodniu.
 Obecnie WHO chce wprowadzić edukację seksualną od pierwszej klasy szkoły podstawowej.
Samo to nieco szokuje. Siedmiolatki i wiedza o współżyciu ? Chyba trochę za wcześnie....
Pójdźmy jednak dalej. Okazuje się, że WHO chce rozpocząć edukację seksualną w grupie dzieci 0-4 lat. Pozwólcie, że przybliżę założenia edukacji seksualnej dla tej grupy wiekowej:

"0-4 lat
- Radość i przyjemność z dotykania własnego ciała, masturbacja w okresie wczesnego dzieciństwa
- Wyrażanie własnych potrzeb, życzeń i granic, na przykład w kontekście „zabawy w lekarza”
- Pozytywne nastawienie w stosunku do własnej płci biologicznej i społeczno-kulturowej (gender)"


Masturbacja u czterolatków ? Czerpanie przyjemności z dotykania własnego ciała ? 
A później - szerzenie się pedofilii.... Brawo, brawo dla jaśnie oświeconych, nowoczesnych umysłów !! Coraz częściej wydaje mi się, że ludzie chcą sami doprowadzić do zagłady człowieczeństwa. 
Co znajdziemy dalej ? Otóż grupa dzieci w wieku 4-6 lat powinna być wyedukowana w kierunku akceptacji homoseksualności i nieść ogólne przesłanie typu "to nic, że urodziłeś się chłopcem. To, że chcesz być dziewczynką jest całkowicie ok i masz do tego prawo". 
Dziesięcio i dwunastoletnie dzieci natomiast WHO chce uczyć 'bezpiecznego współżycia" oraz wyjaśnić czym jest "nieplanowanowana ciąża". Czyli, że nie będzie już nauki typu "Mamusia i tatuś, kiedy bardzo się kochają idą razem do łóżka, współzyją i tak powstaje dzidziuś, który rozwija się w łonie matki". Zamiast tego będzie promocja antykoncepji i pigułek wczesnoporonnych. Pewnie, najważniejsze to uniknąć konsekwencji przeżywanych przyjemności w 12 roku życia. 
Przyjemności w 12 roku życia ?? Dla mnie to było dostanie komputera, zabawy z przyjaciółmi, słuchanie muzyki, wygłupy na podwórku, a nie seks . Nie wierzę, że tylko ja mam o tym pomyśle takie zdanie. Nie dajmy się zezwierzęceniu, uprzedmiotowieniu . Chcecie, żeby tak żyły wasze dzieci ? Żeby uprawiały seks w wieku 12 lat ?! Co najgorsze, edukacja ta ma być obowiązkowa. Jeśli taka ustawa przejdzie - my jako społeczeństwo, jako ludzkość wbijamy sobie samobója. Za kilkadziesiąt lat przecież grozi nam wymarcie. Bo młodsze pokolenia nie będą się już uczyły, że współżycie to środek prokreacyjny. Wszędzie będzie tylko manifestacja "wolności seksualnej" oczywiście bez zobowiązań. Nie wspominając już o całym ruchu "gender", o tym, że w krajach skandynawskich niedługo nie będzie już 'mamy i taty' tylko 'rodzic numer 1  i rodzic numer 2'. Szczerze, boję się, że te czasy nadejdą u nas. Nie chcę, żeby moją Iskierkę obcy ludzie w placówkach zwanych szkołami uczyli takich rzeczy. Z całą pewnością uważam, że ta edukacja seksualna jest prawdziwym zagrożeniem dla naszych dzieci, dlatego reagujmy póki możemy. Mam nadzieję, że przemówi to do niejednego sumienia i być może ten pociąg zmierzający prosto w przepaść kiedyś się zatrzyma ....

5 komentarzy:

  1. Ja się zgadzam e zmianami WHO i to niekoniecznie może doprowadzić do opisywanych przez Ciebie sytuacji. Moim zdaniem lepszym sposobem jest akceptacja przez dziecko/młodzież seksu, niż poczucie winy jakie wpajał nam kościół i wpaja z powodu współżycia. Konsekwencje zaś mogą być różne, najczęściej zależą od psychiki dziecka, wychowania przez rodziców oraz jak te zajęcia będą dokładnie wyglądać. Każdy ma inne zdanie, zależnie od poglądów. Jednak chyba nie zaprzeczysz, że akceptacja seksualności jest potrzebna i lepsza, od późniejszych psychicznych kłopotów z nią.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja byłam wychowywana zgodnie z Kościołem i nie sądzę, żeby takie wychowanie wyzwoliło u mnie jakiekolwiek poczucie winy.

      Usuń
    2. Nie każdy jednak ma psychike taką jak Ty, to że u Ciebie niczego nie wyłowało to nie znaczy, że na inne ooby takie rygorystyczne poglądy nie wywołują krzywdzących ich później konsekwencji. Każdy reaguje inaczej. Co do komentarza poniżej- dobrze, że nie wejdzie, bo ustawa nie powinna zmuszać nikogo do sposobu wychowywania swoich pociech. To chyba najwiekszy dylemat rodzica, jak wychować swoja pocieche, by Cie kochało jednoczesnie chroniąc je przed złem. No, ale to już inny temat. Trzymaj się ciepło i swoją pocieche blisko serca! Powodzenia!

      Usuń
  2. A no, i nie martw się, bo kochane Polaczki nie pozwolą, aby takowa ustawa w ogóle mogła jakkolwiek się prześliznąć i wprowadzić się w ich życie i ich dzieci.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak mówisz, stereotypowe "Polaczki" jacy są tacy są, ale w tej sytuacji akurat mam nadzieję, że będzie tak jak jak w Twoim komentarzu :)

      Usuń