czwartek, 10 października 2013

Wszystko ma swój sens :)

Dzisiaj odpoczniemy od ciężkich tematów, chociaż te nieustannie się mnożą i mnożą i nie ma im końca. Pomimo, że ostatnio znowu się z Waldkiem kłóciliśmy, zresztą przy moim charakterze u nas to norma, to jakoś teraz do mojego życia wkrada się taki normalny, względny spokój, taka codzienność, która z każdym dniem coraz mocnej do mnie dociera, taka zwiększona świadomość siebie mocniejsze stąpanie po ziemi i naprawdę radość z przyziemnych rzeczy. Myślę, że ciąża ma na to bardzo duży wpływ. Jeszcze zanim dowiedziałam się, że noszę w sobie Iskierkę bardzo często miewałam ataki paniki. Garść osób o tym wie, nieraz były nawet świadkami takich wydarzeń. Po prostu jeszcze do niedawna czasami atakowały takie demony przeszłości. Teraz wiem, że wszystko było podszyte strachem, lękiem, niemożnością skierowania swoich myśli na zwykły, życiowy tor. Zawsze, kiedy miałam jakiś problem, upierałam się przy myśleniu, że wydarzy się najczarniejszy z możliwych scenariuszy. Dopiero od kiedy jestem w ciąży, zaczynam inaczej patrzeć na całe moje życie. Zaczynam dostrzegać, że wszystko jest w życiu po coś, że z każdych opresji jest wyjście, że nie można zakładać, że się nie uda. Pewnie dlatego teraz do dostrzegam, ponieważ teraz chodzi nie tylko o moje życie, tylko o życie mojego dziecka. To niesamowite uczucie, takie, że wszystko dąży do swojego celu, wszystko jest gdzieś wyżej zapisane. Wszystko ma jakiś głębszy sens. Dlatego właśnie wierzę w Boga i Anioły. I może nie biegam co niedziela do kościoła, wiele osób zarzucić mi może także, że nie mamy z Waldkiem ślubu  (jeszcze) - standard, ale kiedyś ktoś mnie o te kwestie pytał na ask'u. Moja własna wiara mnie umacnia i widzę w niej sens, właśnie w takiej jaka jest teraz.  Dopiero teraz czuję, że godzę się ze swoim sumieniem, ze swoim ciałem, ze swoim umysłem.
Moje wcześniejsze przeżycia i doświadczenia uczyniły mnie silniejszą i cały czas tak jest. Na to co przeżywam teraz też popatrzę za kilka lat z innej perspektywy. Też się czegoś nauczę. Nigdy nie godziłam się z myśleniem, że człowiek sam jest sobie panem i wszystko jest przypadkowe, że możesz robić na przekór innym,  szerzyć ideę krzywdzenia słabszych, bo ty sam jesteś panem.  Z perspektywy czasu w moim życiu wszystko ze sobą współżyje, wszystko się zazębia. Potrzebujemy w swoim życiu miłości, ciepła innych osób, poczucia, że jesteśmy komuś potrzebni, za kogoś odpowiedzialni. Myślę, że to czyni nas tak naprawdę ludźmi, ukazuje nasze uczucia i emocje. I chciałabym całe życie tak przeżyć. W przeświadczeniu, że mam po co i dla kogo żyć, że pomimo chwilowych problemów, wszystko się ułoży.

  A tak z innej beczki, zauważyłam, że teraz mniej czasu spędzam z mamą, która zawsze była i nadal jest mi bardzo bliska. I wczoraj akurat miałyśmy taki dzień, że mogłyśmy pobyć trochę razem. Wspólne zakupy, spacer przez miasto, takie rozmowy bardzo luźne. Teraz też bardziej doceniam takie chwile, może dlatego, że jest ich mniej. I jedno, czego bym sobie życzyła, to żeby moje dziecko miało ze mną taki kontakt i takie wsparcie we mnie, jakie ja mam w mojej mamie.  I żeby w przyszłości spotkało takiego partnera/partnerkę i miało w nim/niej również takie wsparcie, jakie ja mam w Waldku. Pomimo nieporozumień, zawsze koniec końców wszystko jest dobrze i wychodzimy z opresji. Nie dałabym rady wyrazić słowami tego, jak bardzo go kocham.

I jeszcze z innej beczki, Dzisiaj po raz pierwszy zaatakowały mnie takie mdłości, że skończyło się w toalecie ... Mdłości miałam już wcześniej, ale jakoś łudziłam się, że może uda mi się przejść przez nie bez wymiotów, życie jednak weryfikuje :P Ale trudno uwierzyć, że ucieszyło mnie to. Dzięki temu mam poczucie, że chyba wszystko jest jak należy z Iskierką, skoro mdłości i wymioty to rzecz normalna w ciąży. Szczerze, chyba bym się martwiła, gdyby ich nie było. Stopy też czasami bolą i trochę mam opuchniętą i bladą twarz, ale ogólnie daję radę i jest OK ;) Zaczął się piaty tydzień.  21 października, czyli mniej więcej pod koniec szóstego tygodnia idę znowu do lekarza. Mamy nadzieję, że zobaczymy fasolkę ;) Co do bijącego serduszka, może być jeszcze kapkę za wcześnie, bo podobno pojawia się w okolicach ósmego, ale nie wiadomo jak będzie. Zauważyłam, że brzuszek na samym dole zaczyna robić się twardszy <3 Nie mogę się już doczekać, aż będzie duuuży :) Staram się wieczorem, układając się do snu, nie kłaść się na brzuchu, nie ściskać się paskami, przykucać zamiast schylania się, wysypiać się , jeść zdrowo, brać luteinę, kwas foliowy, Prenatal i robić  wszystko, wszystko, żeby Iskierka była zdrowa. Oczywiście codziennie Iskierka dostaje całe mnóstwo buziaków od tatusia, a ja często sobie z nią gadam. Warto to robić od samego początku, bo podobno później będzie rozpoznawać nasze głosy . Muzyki też sobie razem słuchamy. Ciekawe czy jutro mdłości też mnie wezmą z zaskoczenia :P

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz