piątek, 25 października 2013

Moje Największe Szczęście

Ostatnio zauważyłam u siebie to, czego tak strasznie nie mogłam się doczekać odkąd zaszłam w ciążę. Jestem w końcówce ósmego tygodnia i jak ubiorę przylegający do ciała top i legginsy zaczyna być widać brzuszek ! :) Taki narazie malutki, taką kuleczkę mniej więcej pod pępkiem, ale koleżanka będąc wczoraj u mnie zauważyła. Jak patrzę w dół na brzuszek kiedy stoje, też widzę tą małą, kochaną kuleczkę. Nietrudno sobie wyobrazić jak ta kuleczka jest już przez nas wygłaskana i wycałowana przez Waldka. Mamy koncepcję, żeby od samego początku mówić do naszego Maleństwa. Mamy nadzieję, że później będzie kojarzyć nasze głosy :)
Wczoraj Waldek czegoś szukał wieczorem w szafie. Nagle wyciąga moją niebieską sukienkę z krótkim rękawem i mówi do mnie : -"Ślicznie będziesz w niej wyglądać za parę miesięcy. Taka kochana kuleczka." Nie do opisania jak mnie te słowa rozczuliły i wzruszyły. Myślę sobie, że poznając Waldka wygrałam los na loterii. Pomimo, że nasz związek nie jest idealny, bo żaden nie jest, w każdym zdarzają się gorsze dni i kłótnie, to czuję, od początku czułam, że on jest dla mnie tym jedynym. Wiem, że nie potrafiłabym być z nikim innym. Od samego początku mamy oboje świadomość, że jesteśmy MY, że nie potrafimy żyć bez siebie. I co sobie cenię w naszym związku najbardziej, to to, że jesteśmy wobec siebie absolutnie szczerzy. Nie mamy przed sobą tajemnic, wiemy nawzajem o swojej przeszłości wszystko. Jednocześnie jak jednemu leży coś na sercu, zawsze ma odwagę powiedzieć to drugiemu. Wiem dobrze, że jego rani, kiedy popadam bez powodu w złość, wiem, że jest mu ze mną czasami trudno, bo mam bardzo wybuchowy charakter, czasami rządzą mną emocje. Ale wiem też, że po każdej burzy przechodzi słońce. Nigdy wina nie leży tylko po jednej stronie. Zawsze mamy odwagę, by przeprosić. Czasami były takie sytuacje, że pokłóciliśmy się i czasem jedno, czasem drugie szło spać na kanapę do salonu. Ale nigdy nie wytrzymaliśmy tak całej nocy. Zazwyczaj to ja w środku nocy, po omacku przychodziłam, przytulałam się do niego, i prosiłam, by wrócił do sypialni. Nie potrafiłam po prostu wytrzymać bez poczucia jego ciepła i bliskości. Wtedy cały konflikt tracił na wartości, najważniejsze było, że znowu jesteśmy blisko siebie, możemy się przytulić i zasnąć sobie w ramionach. Podczas ostatniej kłótni, kiedy ja już spałam, on przyszedł, wziął sobie kołdrę i jasiek i zamiast iść do salonu .... położył się i zasnął na takim kosmatym dywaniku na podłodze.... Do łóżka położył się dopiero rano, kiedy się obudziłam. Patrzył na mnie wymownie, miał łzy w oczach, a ja po prostu nie potrafiłam dalej się gniewać. To było jak już  byłam w ciąży, spało mi się ogólnie źle, bolały mnie plecy, a bez niego obok to już w ogóle kaszana. Powiedziałam, że nawet nie miałam się o co oprzeć, a jak on jest blisko, to zawsze potrafię się w niego wygodnie wpasować :) I chcę, żeby tak było zawsze. O takim związku marzyłam od kiedy pamiętam. O takiej bliskości, szczerości i czułości. Wiem, że wielu mężczyzn nie docenia czułości w związku. Często zbliżają się do partnerki tylko jeśli chodzi o seks. W innych okolicznościach kobieta mogłaby nie istnieć, przytulić się do kobiety ? Przecież to niemęskie, po co to robić jak nie dostanę.... wiadomo czego.
  Tak to wszystko razem zestawiając, szczerze powiem, nie wiem czym sobie zasłużyłam na taki związek. Tak jakby dokładnie odwzorowany z moich marzeń. Bo zaczynając od początku, od kiedy miałam 13 lat i zaczęły się jakieś pierwsze miłości, idole, którzy mi się podobali, każdemu z nich przypisywałam takie właśnie cechy jakie ma Waldek. Zaczynając od wyglądu, zawsze marzył mi się wysoki, postawny Misio z blond czupryną i takimi łagodnymi rysami twarzy. Do tego czuły, opiekuńczy, wrażliwy. Pamiętam, że koleżanki w szkole zawsze potrafiły z tego zadrwić, bo przecież ideałem jest macho, superman, przebojowy gość, który "zalicza" panienki, taki "gorący towar", "król imprezy", "król życia". Kolejnymi niespodziankami było, gdy zaczęłam odkrywać, że mając po te 13, 15, 16 lat byliśmy identyczni, mieliśmy bardzo podobne problemy, zmagania, rozterki. Oboje czuliśmy, że trochę nie pasujemy do współczesnego świata, że odbiegamy od rówieśników swoimi poglądami i marzeniami. Między nami jest 5 lat różnicy, szczerze mówiąc, zawsze chciałam mieć starszego od siebie partnera. i między nami ta różnica całkowicie się zatarła. Nigdy nie była problemem.
   I teraz też wszyscy pomyślą, że się chwalę, jak mi się to w życiu cudownie ułożyło. A ja po prostu chcę wyrazić, co czuję. Codziennie chcę za to podziękować Temu na Górze, bo kiedyś nawet bym nie pomyślała, że tak właśnie będzie. Rok temu nie pomyślałabym, że za ponad 10 miesięcy będę mieszkać z miłością mojego życia i oczekiwać narodzin naszego upragnionego dziecka.
I wiem, że ilu ludzi, tyle opinii. I wiem, że zaraz znajdzie się ktoś, kto od razu rzuci we mnie kamieniem. Ale jakie to będzie miało dla nas znaczenie ... :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz